Aktualnosci
HARCERSKI START '97
Dnia 4. pazdziernika 1997 roku
w Lubiatowie nad Jeziorem Slawskim, w osrodku KGHM "Chalkos"
odbyl sie kolejny Harcerski Start Hufca Nowa Sol. W imprezie uczestniczylo
ok. 200 harcerek i harcerzy z calego Hufca. Na miejscu czekalo na nas mnostwo
gier i zabaw, zarowno indywidualnych jak i grupowych m.in.: plywanie na
lodziach typu DZ i Omega, chodzenie na szczudlach, gra w statki, stupolowka,
walki rycerskie, bieganie w workach, rzucanie jajkiem i wiele innych.
W przerwie miedzy zabawami mozna bylo
usmazyc sobie przydzialowa kielbaske na wspolnym ognisku, wypic ciepla
herbate, a potem zakrecic sie na parkiecie w rytm tancow integracyjnych.
Harcerski Start zakonczyl uroczysty
apel, na ktorym wreczono nagrody i dyplomy. Po rozesmianych twarzach
uczestnikow mozna bylo stwierdzic, ze impreza byla udana, i ze wszyscy
odebrali wielka dawke pozytywnej energii, ktora pomoze w pracy kazdego z nich.
BIWAK RETMANATU
Wyruszylismy na biwak 1 maja
"nieco" przeladowanym autobustem i jednym samochodem, w
sumie ok. 80 osob + bagaze. Na miejsce, do osrodka KGHM
"Chalkos" w Lubiatowie nad jeziorem Slawskim przybylismy
ok. godziny 930. Zostalismy rozlokowani w "komfortowych"
domkach, gdzie zaczelismy sie urzadzac. Po pewnym czasie musielismy
przerwac to zajecie i udac sie po nasze wypozyczone lodzie : 8 Omeg,
2 DZ-y i 2 Trenery. Troche poplywalismy i nadeszla pora upragnionego
obiadu (prawie kolacji ! ). Po uczcie nastapily tance (czytaj : ognisko),
a w nocy gra po lesie, ktora sprawdzila z pzerarzajaca dokladnoscia
nasze wiadomosci z dziedziny zeglarstwa.
Nastepny dzien spedzilismy w calosci na
wodzie. Mielismy wspaniala pogode : mnostwo slonca i silny wiatr.
DZ-y i Trenery chodzily tylko pod fokiem i bezanem. W miedzyczasie
zjedlismy goracy posilek. Wieczorem znow bylo ognisko, a po nim blogi,
wyczekiwany sen.
Kolejny dzien i znow ostra jazda.
Tym razem troche niebezpieczna, bo jedna z Omeg zaliczyla wywrotke.
Na szczescie nic nikomu sie nie stalo. Skonczylo sie tylko na mokrych
ciuchach. Byl tak silny wiatr, ze w ten sam dzien wywrocila sie jeszcze
jedna z Omeg plywajacych po jeziorze.
W ostatni dzien "zdechl" wiatr.
Ale my i tak nie mielismy plywac. Musielismy uporzadkowac obozowisko i
oddac lodzie. Wtedy wsiedlismy do autobusu i odjechalismy do domu.
Kolejny biwak za nami...
Powrot